*JESSICA*
Ledwo
wyszłam, a ból brzucha rozwalał mnie na części. To ze stresu.
- Boże.
Jessica. Czego Ty się boisz? – powiedziałam sama do siebie.
Wyciągnęłam
lusterko i poprawiłam sobie usta truskawkowym błyszczykiem. Jak ja
kocham ten błyszczyk. Nie dość, że dostałam go od babci przed
wyjazdem, to jeszcze truskawki są moim ulubionym owocem. Schowałam
„zestaw małej kosmetyczki” do torebki i wyciągnęłam telefon w
celu sprawdzenia godziny. Wybiła równo 9:45. Szybszym krokiem
powędrowałam ku parku. Z każdym kolejnym krokiem czułam większy
ucisk w okolicach brzucha. To chyba nie był stres…. , to były
motylki. Byłam tak podjarana, że przed wejściem do miejsca, w
którym umówiłam się z nowo poznanym chłopakiem postanowiłam
napisać Klaudii SMSa.
„Jestem
już. Boję się. Za chwilę się tutaj uduszę na miejscu, i moja
randka odbędzie się w szpitalu x.x’’ Jakby coś się działo,
to Ci głuchnę i natychmiast spotkamy się przy ławce, gdzie
miałyśmy zjeść lody. Życz mi powodzenia. I tak to spieprzę.
Kocham Cię! <3 xoxo”
Wysłałam
jej i nie czekając na odpowiedz weszłam do środka przez wielką
bramę. Na początku nie wiedziałam w którą stronę iść, bo było
rozwidlenie. Prawo, albo lewo. Jezu. Jessica, decyduj się szybciej!
Bum. Poszłam w prawo. Co tam. Najwyżej się będę musiała cofnąć.
W dali ujrzałam jakąś postać. To był chyba on. Zayn. Stał
tyłem. Bałam się podejść. Kurde! Czego? Nie wiem. Zresztą,
Klaudia zawsze mi powtarzała, że żyje się raz. Życia nie można
tracić na jakieś durne przemyślenia, wątpliwości. Ostatni raz
spojrzałam na zegarek w telefonie. Była równo 10. Klaudia mi nie
odpisała. Schowałam telefon, poprawiłam włosy i ruszyłam w
stronę Zayn’a.
- Oooo
już jesteś. Jak miło. – powiedział na dzień dobry do mnie.
Czułam jak motylki latają mi po całym ciele. Nie, już nie tylko
po brzuchu. One doszły już wszędzie. Czułam je nawet w ręce.
Boże. Jessica powiedz coś. Do jasnej anielki! Ja nie mogę wydusić
żadnego słowa z siebie. Przecież stoi przede mną sam Zayn Malik!
Spotyka się ze zwykłą fanką. Boże. Chwila, chwila. On chyba nie
wie, że jestem Directioners. On myśli, że jestem zwykłą kelnerką
z hotelu. Dobra. Muszę się ogarnąć, bo on mi zaraz ucieknie stąd.
Nie mogę tracić szansy! Jessa! Szybko! Mów coś.
- Hah,
tak. Jestem. – przytuliłam go. Czy ja dobrze robię? Czy to nie za
szybko? Cholera!
- Mmmm
.. jak ładnie pachniesz. –poczułam jak rumieńce zakrywają mój
makijaż na twarzy. –Podobają mi się Twoje perfumy. –dodał.
Zaraz chyba zemdleję.
- Dziękuję.
Ty też ładnie pachniesz. Tak .. tak męsko. –Cholera! Co ja
powiedziałam? Zaraz mnie wyśmieje! Jess, ogarnij się!
- Hahaha,
dzięki, dzięki. I tak nie przebiję Twoich perfum. Tooo .. gdzie
pójdziemy? Na lody? Chyba jest jeszcze gdzieś w pobliżu otwarta
mała kawiarnia. O ile wiem to Milkshake City jest jeszcze otwarty. –
szybko zaproponował Zayn.
- Jasne,
czemu nie. – odparłam. Poszłam za Zayn’em. Myślałam, że
pójdziemy na piechotę, ale się myliłam. Podeszliśmy do czarnego
Audi. Zayn otworzył mi drzwi od strony pasażera, i poczekał aż
wejdę. Boże. Jakie to było słodkie. Szkoda, że jest taki mało
małomówny. Przez całą drogę nie wypowiedział ani słowa. A ja?
Ja spoglądałam tylko na niebo. Było dziś takie piękne. Bez
żadnej chmurki... .
- Już
dojechaliśmy, wysiadaj piękna. –powiedział z zadziornym
uśmieszkiem.
- Och,
to już?
- A
co? Nie chcesz iść ze mną na lody? – zauważyłam, że
posmutniał.
- Nie,
no. Skądże. Jak najbardziej, ale co Ty na to, żeby iść na
pobliską plażę? – zaproponowałam.
- Aaa..
czemu nie. – od razy zauważyłam te jego śliczne zęby.
Zakochałam się w nim. Znowu. Oczywiście odwzajemniłam uśmiech.
Po 20 minutach byliśmy w drodze na plażę.
- Tooo
.. gdzie siadamy? Na piasku czy ławce? –spytałam.
- Wiesz
co? Poczekaj. Zaraz wrócę. –odpowiedział odwracając się, i
kierując ku wyjścia.
- Eee
… okej? – nie wiedziałam o co mu chodziło. No cóż.
Naciągnęłam spódniczkę na uda, i usiadłam. Już miałam zacząć
jeść lody, jednak coś w krzakach zaczęło się ruszać. Nie
widziałam dokładnie kto, lub co to było.. widziałam tylko jakąś
szarą postać. Już miałam wstać i zacząć uciekać, bo w końcu
byłam sama na plaży. Nagle Zayn wyskoczył zza mnie.
- Buu!
Już jestem!
- Jezu!
Ależ mnie wystraszył! – zgoniłam go.
- Ojej.
Moja księżniczka się wystraszyła. – Jak on lubi wyśmiewać się
z ludzi. To było wnerwiające, a zarazem słodkie.
- Hahahaha,
bardzo śmieszne. – zironizowałam. Odwróciłam się plecami do
niego, i zaczęłam delektować się moim lodem.
- Nie
tak prędko, koleżanko.
- Piękna,
księżniczka, koleżanka. Hmm .. kim jeszcze dla Ciebie jestem? –
zapytałam.
- Hmm
… pomyślmy. WSZYSTKIM! – wykrzyczał.
- Hahahaha,
tak, tak. Emm .. będziesz tak stał cały czas? – wystawiłam mu
język.
- A
Ty tak będziesz siedziała na zimnym piasku, co?
- Ee
..a co? Może mam stać tak jak Ty?
- Dobra,
dobra. Dość dokuczania. – tym razem to on wystawił swój język.
On to zrobił tak słodko! W wystawianiu języka, on jest mistrzem!
Zdecydowanie. –Dalej, wstawaj mała!
- Co?
Mała jest Twoja pała! – powiedziałam wstając z piasku.
- Co?
Moja? A skąd wiesz? Widziałaś? – zapytał zaciekawiony. I na
cholerę zaczynałam ten temat? Normalnie śmiać mi się chciało z
jego powagi. Widziałam, że Zayn trzyma w jeden ręce koc, a w
drugiej swojego loda.
- Daj.
Odłożę twojego loda, i rozłożymy ten koc. – zaproponowałam.
- Oo
.. miło.
Wzięłam
i odłożyłam nasze lody na ławce. Chwyciłam koc i go
rozłożyliśmy. Był ogromny.
- Dobra.
Ty sobie usiądź. Ja idę po lody.
- Dobra,
dobra. Ty siadaj pierwsza.
- No
okej. Chciałam być miła. – powiedziałam odwracając się na
pięcie.
- A
ja jestem miły. – znów to zrobił. Wystawił ten śliczny,
różowiutki język.
Ja
usiadłam, a Zayn podał mi lody. Siedziałam po turecku, zwrócona
ku jeziora. Zayn natomiast siedział patrząc na mnie. Zaczęło mnie
to irytować. Przecież ile można patrzeć na człowieka?
- Czy
możesz przestać? – powiedziałam stanowczym tonem.
- Ale,
że co? Ja?
- Nie
ja. Czy możesz przestać na mnie patrzeć?
- Ale
dlaczego?
- Ee
.. bo mnie to irytuje, głuptasie. – próbowałam rozluźnić
sytuacje, bo ciągle była napięta.
- No,
ale nie mogę. Czy Ty byś mogła nie patrzeć na tak piękną osobę,
która siedzi obok Ciebie?
- Owszem.
Siedzi obok mnie przystojny mężczyzna, i jakoś daję radę nie
patrzeć ciągle na niego.
- Hallo!
Przystojny mężczyzno gdzie jesteś?! Pokaż się. – zaczął
wydzierać się na całą plaże.
- Ojj
.. przestań. –klepnęłam go w ramię.
- No
.. ała! Jak mogłaś?! Teraz na moim ciele będzie widniał wieeelki
siniak! – wygłupiał się Zayn.
- Hahahhaha,
przestań! – nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Skoro Lou jest
największym dowcipnisiem a Zayn wyprawia takie rzeczy, to ja się
boję Louis’a. Odłożyłam puste pudełko po lodach i się
położyłam.
- A
Ty co? Spać idziesz?
- Skądże.
Zobacz. – wskazałam palcem ku górze, na niebo. – Widzisz jakie
śliczne niebo? Same gwiazdy, ani jednej chmurki. – Zayn położył
się obok mnie. Od niego leciało same ciepło. Aż mnie dreszcze
przeszły po ciele. Głowę położył obok mnie .. i się do mnie
przytulił. Rozpływałam się. Chyba śniłam.
- Zayn?
- Tak?
- Co
najbardziej przyciąga Cię do dziewczyn?
- Mnie?
Hmm .. uwielbiam jak dziewczyna ma długie włosy, jest szczera, ma
dystans do siebie, i .. jest po prostu pewna siebie.
- Taki
ideał?
- Nie
.. ideał leży obok mnie. –poczułam jak się do mnie zbliża.
Boże. Czy on .. czy on się we mnie zakochał? To je nie możliwe.
Siedzimy tylko kilka chwil obok siebie .. To tak nie może być.
Fakt. Podoba mi się Zayn, ale to za szybko ..
- Nie, Zayn. Myślę, że my nie powinniśmy – położyłam rękę na
jego torsie jednocześnie zatrzymując go. - Ty masz Perrie.
-
Ach, tak. Przepraszam.
- Okej..
To teraz mnie złap! – musiałam jakoś wywinąć się z tej całej
sytuacji, więc wyskoczyłam z koca i biegłam przed siebie.
- Osz
Ty! Jak Cię złapię, to wytulę jak nigdy wcześniej! – słyszałam
jak w oddali krzyczał do mnie.
Gonił
mnie tak z jakieś pięć minut. Nie miałam już sił. Musiałam się
poddać.. ale nie tak łatwo! Udałam, że się potknęłam.
Zahaczyłam nogą, o nogę i wylądowałam na piasku. Żeby nie było
podejrzanie, próbowałam się podnieść. Nie zdążyłam. Zayn
wleciał na mnie, i zaczął mnie tulić.
- Oh,
Zayn. Przestań, bo się zaraz uduszę! – próbowałam ze
wszystkich sił go zepchnąć z siebie. Co jak co, ale on jest
ciężki.
- Oj
.. nie dasz mi poleżeć na Tobie? – poczułam jego wzrok na sobie.
Jego brązowe oczy wbijały się w moje. Miałam wrażenie, że ta
chwila trwa całe życie. Nie wiedziałam, na czym mam się skupić.
Na jego dwudniowym zaroście? Na jego czekoladowych oczach? Na jego
słodkich, malutkich uszkach? A może soczystych ustach? Nie mogłam
się skupić. Czułam jak moje serce coraz mocniej bije. I co teraz?
Też mam się przybliżyć? Oddać się chwili? A co tam. Co ma być
co będzie.. A może nie? Może pomyśli, że jestem łatwa? Nie. To
tak nie może być.. To wszystko jest za szybko. Sama się już w tym
pogubiłam. Całowanie na pierwszym spotkaniu? Randce? Nie ma szans.
Nie ze mną.
- Zayn
.. nie.
- Ale
co, nie?
- No,
po prostu nie chce. Nie jestem gotowa.
- Coś
zrobiłem źle? – zapytał zdziwiony.
- Nie..
znaczy tak .. albo? W sumie sama nie wiem. Po prostu jeszcze nie.
Czuję się dziwnie. Czuję się jakby obok stała Perrie i wszystko
widziała.
Kurde. W co ja się wplątałam? To nie tak miało wyglądać. Mieliśmy się śmiać, płakać ze śmiechu. Brudzić się nawzajem od lodów.. To nie tak.. Zamknę oczy, nabiorę powietrza, otworzę i wstanę. Moje powieki zakryły źrenice. Powietrze napłynęło do płuc....
- Wszystko w porządku? - zapytał Malik.
Kurde. W co ja się wplątałam? To nie tak miało wyglądać. Mieliśmy się śmiać, płakać ze śmiechu. Brudzić się nawzajem od lodów.. To nie tak.. Zamknę oczy, nabiorę powietrza, otworzę i wstanę. Moje powieki zakryły źrenice. Powietrze napłynęło do płuc....
- Wszystko w porządku? - zapytał Malik.
-
Tak, ja po prostu... Ech, nieważne.
W
tej samej chwili usłyszeliśmy dźwięk dzwoniącego telefonu.
Wiedziałam, że to nie moja komórka, bo gdyby tak było to na całej
plaży słychać byłoby „What Makes You Beautiful”. Malik wyjął
telefon i odebrał mówiąc:
-
Słucham... spaceruję sobie... jeszcze chwilka... Paul, proszę...
Okey, zaraz będę.
Chłopak
westchnął chowając swoje Blackberry do kieszeni.
- Muszę już wracać. Wiesz. Nikt nie wie, że wyszedłem z hotelu i że spotkałem się z tobą. Teraz zauważyli moją nieobecność i Paul zdenerwował się.
- Ech, trudno.
Zrobiło mi się przykro. Ale mimo wszystko to były najlepsze chwile mojego życia.
- Odwiozę cię – powiedział Zayn.
- Nie, dziękuję. Chcę tu jeszcze zostać.
- Ale na pewno? Jest już ciemno.
- Tak, trafię do domu. Jedź już.
Poszliśmy w miejsce gdzie leżał koc. Malik zebrał wszystkie swoje rzeczy, a ja usiadłam na piasku.
- Jutro też będziesz w hotelu? - zapytał Zayn.
- Tak – odpowiedziałam krótko.
- To do zobaczenia.
Chłopak nachylił się nade mną i pocałował mnie w policzek po czym zostałam sama. Siedziałam na plaży całkiem sama. Przemyślałam to wszystko co stało się dzisiejszego wieczoru. Tak bardzo pragnęłam go pocałować. Jednak nie umiałam tego zrobić. Ciągle przed oczami miałam jego dziewczynę. W pewnej chwili usłyszałam nieznany mi dźwięk. Obok mnie leżał jakiś telefon. Rozpoznałam, że to komórka Zayna. Musiała wypaść mu z kieszeni gdy zbierał swoje rzeczy. Oddam mu jutro w hotelu. Wstałam i jak najprędzej wróciłam do domu. Musiałam wysłuchać długiej przemowy mojej mamy o tym, że nie powinnam chodzić po nocy. Ale nie słuchałam jej. Myślami nadal byłam na plaży. Wzięłam szybki prysznic i leżąc na łóżku opowiadałam o wszystkim Klaudii. W pewnej chwili usłyszałyśmy nieznaną nam melodię. Przez moją głowę przebiegła myśl, że to telefon Malika. Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona i wyjęłam z torebki jego telefon.
- Niall! - powiedziałam piskliwym głosem. Byłam przerażona.
- A może to Zayn z jego telefonu? - podsunęła moja przyjaciółka. - Odbierz.
- Zwariowałaś?!
- Daj, ja to zrobię.
Oddałam jej komórkę, a ona odebrała.
- Muszę już wracać. Wiesz. Nikt nie wie, że wyszedłem z hotelu i że spotkałem się z tobą. Teraz zauważyli moją nieobecność i Paul zdenerwował się.
- Ech, trudno.
Zrobiło mi się przykro. Ale mimo wszystko to były najlepsze chwile mojego życia.
- Odwiozę cię – powiedział Zayn.
- Nie, dziękuję. Chcę tu jeszcze zostać.
- Ale na pewno? Jest już ciemno.
- Tak, trafię do domu. Jedź już.
Poszliśmy w miejsce gdzie leżał koc. Malik zebrał wszystkie swoje rzeczy, a ja usiadłam na piasku.
- Jutro też będziesz w hotelu? - zapytał Zayn.
- Tak – odpowiedziałam krótko.
- To do zobaczenia.
Chłopak nachylił się nade mną i pocałował mnie w policzek po czym zostałam sama. Siedziałam na plaży całkiem sama. Przemyślałam to wszystko co stało się dzisiejszego wieczoru. Tak bardzo pragnęłam go pocałować. Jednak nie umiałam tego zrobić. Ciągle przed oczami miałam jego dziewczynę. W pewnej chwili usłyszałam nieznany mi dźwięk. Obok mnie leżał jakiś telefon. Rozpoznałam, że to komórka Zayna. Musiała wypaść mu z kieszeni gdy zbierał swoje rzeczy. Oddam mu jutro w hotelu. Wstałam i jak najprędzej wróciłam do domu. Musiałam wysłuchać długiej przemowy mojej mamy o tym, że nie powinnam chodzić po nocy. Ale nie słuchałam jej. Myślami nadal byłam na plaży. Wzięłam szybki prysznic i leżąc na łóżku opowiadałam o wszystkim Klaudii. W pewnej chwili usłyszałyśmy nieznaną nam melodię. Przez moją głowę przebiegła myśl, że to telefon Malika. Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona i wyjęłam z torebki jego telefon.
- Niall! - powiedziałam piskliwym głosem. Byłam przerażona.
- A może to Zayn z jego telefonu? - podsunęła moja przyjaciółka. - Odbierz.
- Zwariowałaś?!
- Daj, ja to zrobię.
Oddałam jej komórkę, a ona odebrała.
*KLAUDIA*
Cieszyłam
się, że Jess umówiła się z Zaynem. W końcu to było jej
marzenie. Ja wzięłam prysznic i włączyłam swój ulubiony film na
DVD. Potem wyjaśniłam wszystko Annie. Wiedziałam, że moja
przyjaciółka będzie musiała wysłuchać wykładu na temat „Nie
wolno chodzić nocą”, ale to już nie będzie mój problem. Kilka
godzin później Jessica wreszcie wróciła. Opowiedziała mi
wszystko. A także o znalezionym telefonie. Jak na zawołanie komórka
Malika zadzwoniła.
-
Niall! - usłyszałam przerażony głos Jess.
- A może to Zayn z jego telefonu? Odbierz.
- Zwariowałaś?!
- Daj, ja to zrobię.
Wzięłam od niej Blackberry i odebrałam.
- Słucham?
- Jesteś w posiadaniu nieswojego telefonu! Ukradłaś go Zaynowi! To będzie zgłoszone na policje! - Niall podniósł głos. - Dobra, cicho. Jakaś laska odebrała – usłyszałam jak z kimś rozmawia.
- Słuchaj blondynku. Nie strasz mnie policją, bo ten telefon został znaleziony, jasne?! A teraz dzieciaku daj mi Zayna czy jak mu tam.
- A może to Zayn z jego telefonu? Odbierz.
- Zwariowałaś?!
- Daj, ja to zrobię.
Wzięłam od niej Blackberry i odebrałam.
- Słucham?
- Jesteś w posiadaniu nieswojego telefonu! Ukradłaś go Zaynowi! To będzie zgłoszone na policje! - Niall podniósł głos. - Dobra, cicho. Jakaś laska odebrała – usłyszałam jak z kimś rozmawia.
- Słuchaj blondynku. Nie strasz mnie policją, bo ten telefon został znaleziony, jasne?! A teraz dzieciaku daj mi Zayna czy jak mu tam.
-
Słucham? - usłyszałam głos jakiegoś innego chłopaka.
-
Jesteś właścicielem telefonu który właśnie trzymam w ręce? -
zapytałam.
-
Tak. Kim jesteś?
-
Masz tego swojego Romeo – powiedziałam do Jess oddając jej
komórkę.
- Yyyy... Zayn... yyy... hej, tu Jess... znalazłam ten telefon na plaży i wiesz.... Nie wiedziałam jak ciebie poinformować... Okey, przyniosę ci na jutro. I przepraszam za wszystko.... Ale i tak przepraszam. Pa.
Jessica rozłączyła się. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym mi udało się zasnąć, a moja przyjaciółka nadal rozmyślała o Zaynie....
- Yyyy... Zayn... yyy... hej, tu Jess... znalazłam ten telefon na plaży i wiesz.... Nie wiedziałam jak ciebie poinformować... Okey, przyniosę ci na jutro. I przepraszam za wszystko.... Ale i tak przepraszam. Pa.
Jessica rozłączyła się. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym mi udało się zasnąć, a moja przyjaciółka nadal rozmyślała o Zaynie....